Niemiecka Polonia oczami Krystiana Madeja.

23/10/2023 7 min Firma w Niemczech / Życie za granicą
Krystian - polski przedsiębiorca w Niemczech
Krystian Madej
  • Od piętnastego roku życia mieszka w Niemczech
  • Pochodzi z Bydgoszczy
  • Prowadzi kanały edukacyjne dla przedsiębiorczych Polaków w Niemczech
  • Swoim klientom poleca eFaktura

Krystian Madej znakomicie zna niemiecką mentalność i rzeczywistość, a jednocześnie bardzo bliskie mu są wyzwania, z jakimi mierzy się niemiecka Polonia.


Od kilku lat świadczy usługi konsultingowe skierowane do Polaków w Niemczech oraz publikuje eksperckie treści z zakresu finansów w mediach społecznościowych.

– Do Niemiec przeprowadziłeś się z Bydgoszczy w wieku 15 lat. Zmiana miejsca zamieszkania w tak młodym wieku musiała być dla Ciebie dużym wyzwaniem. Jak wspominasz ten czas?

– Na początku nie znałem języka i zdecydowanie to było najtrudniejsze. W szkole, do której chodziłem, było dużo dzieci z całego świata, więc siłą rzeczy nie ja jeden tam miałem ten problem. Organizowane były dodatkowe intensywne kursy niemieckiego i to bardzo mi pomogło. 

– Co było dalej?

– Zaraz po szkole rozpocząłem praktyki jako mechatronik od napędów hybrydowych w salonie znanej japońskiej marki — tak zaczęła się moja ścieżka zawodowa. I tu warto zaznaczyć, że praktyki zawodowe w Niemczech, czyli ausbildung, wyglądają inaczej niż w Polsce. Po pierwsze są płatne, po drugie pracuje się w pełnym wymiarze godzin i trwa to 3,5 roku. Po praktykach zacząłem pracę w zawodzie. W międzyczasie szukałem sobie też innych zajęć, bo wtedy moje wynagrodzenie mi nie wystarczało. I tak trafiłem do branży ubezpieczeniowej. Z czasem klientów przybywało, tym samym trudniej mi było pogodzić pracę w salonie samochodowym z ubezpieczeniami, więc ostatecznie zmieniłem branżę. 

– Nigdy nie myślałeś o powrocie do Polski?

– Nie. Udało mi się wsiąknąć w ten kraj i ludzi, nie czułem się w żaden sposób wyobcowany. Miałem też niemieckojęzycznych przyjaciół.

Raz kiedyś miałem taką myśl — ale wspominam to raczej z rozbawieniem — że może jak się tak tu wykształcę, złapię zawodowe doświadczenie, to po przyjeździe do Polski będę miał super start, jako taki „specjalista z rynku niemieckiego”. Szybko tę myśl porzuciłem.

Jestem przekonany, że nie wystarczy po prostu wrócić do Polski, żeby sobie tam poradzić z pracą.

– Skoro, jak mówisz, wsiąkłeś w to niemieckojęzyczne środowisko, to co stało się po drodze, że Twoimi klientami jest niemiecka Polonia?

– Polaków jest w Niemczech bardzo dużo, jesteśmy drugą po Turkach najliczniejszą nacją. Temat ubezpieczeń dotyczy każdego, kto żyje i pracuje w Niemczech. Niektóre ubezpieczenia, jak na przykład zdrowotne, są obowiązkowe, więc jest to kwestia, której nie sposób uniknąć. Pomysł, żebym zajął się ubezpieczeniami dla Polaków, podsunął mi mój manager z Ergo — koncernu ubezpieczeniowego, z którym współpracuję. Wydało mi się to całkiem naturalne.

– Ale nie jesteś zwykłym „panem od ubezpieczeń”! Tworzysz treści edukacyjne dla Polaków na kanale You Tube, Instagramie, TikToku, prowadzisz fanpage na Facebooku. Skąd ten pomysł?

– Szybko okazało się, że temat ubezpieczeń, czy tematy związane z finansami, podatkami itd. stanowią tu duże wyzwanie dla niemieckiej Polonii, bo brakuje łatwo dostępnej wiedzy na ten temat. A zawsze powtarzam, że „wiedza nas zbawi”.

Na początku, zanim zacząłem tworzyć swoje materiały online, każdemu klientowi indywidualnie tłumaczyłem to samo. Teraz wciąż traktuję klientów indywidualnie, ale zauważyłem, że oni często mają te same pytania, czasami te same kłopoty.  Kiedy, na przykład, po zakończeniu pracy na etacie, nie wypisują się z obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego, które wcześniej płacił ich pracodawca i wyjeżdżają do Polski. Potem, po powrocie do Niemiec, po na przykład dwóch latach, okazuje się, że mają kilkanaście tysięcy Euro długu. I to są sytuacje, które wynikają z braku wiedzy. Ta wiedza niestety nie jest łatwo dostępna, dlatego postanowiłem edukować. 

– No właśnie! Próbujesz po ludzku opowiadać o tematach, o których można powiedzieć, że często są mało ekscytujące i w dodatku trudne. Skąd wiedziałeś, jak to zrobić?

– Zauważ, że nawet próbuję być zabawny! A tak szczerze, nie zastanawiałem się nad tym, po prostu zacząłem działać. Zawsze miałem w sobie coś z dziecka —  jeśli coś mnie ciekawiło po prostu zaczynałem to robić, nie rozmyślając za wiele. A wystąpienia publiczne były dla mnie kiedyś stresujące, więc przeczytałem na ten temat kilka książek, byłem na kilku kursach i po prostu nauczyłem się jak to robić. Teraz na przykład staram się biegać, choć nie lubię i mnie to męczy. Zauważyłem, że ćwiczenie właśnie tych stref gdzie nie jest wygodnie, daje mi progres.

– Wracając do polskich przedsiębiorców, powiedz, co z Twojej perspektywy jest dla nich największą trudnością?

– Polacy często zakładają firmę na „hura” i nie mają pojęcia o tym, z czym to się wiąże, jakie będą mieli obowiązki, jakie podatki muszą płacić. W Niemczech koszty prowadzenia firmy i podatki są dość spore. Dlatego dobrze wiedzieć, z czym to się je, żeby się nie pogubić. Na tym też polega moja praca — doradzam jak świadomie założyć gewerbę (Jak zostać przedsiębiorcą w Niemczech przeczytasz TU), a jeśli trzeba, pomagam wyprostować trudne sytuacje firmom, które już działają. 

Często założenie firmy jest wymuszone przez niemieckiego zleceniodawcę, bo na przykład woli taką formę współpracy. I wtedy dochodzi do problemów, ponieważ taki “gewerbowiec” działa, jakby wciąż miał szefa, jakby wciąż był na etacie. A jednak prowadzenie firmy wymaga zmiany nastawienia. (Prowadzisz gewerbę? Przeczytaj co może być Twoim kosztem TUTAJ)

– Właśnie! Chodzi o tę subtelną różnicę  w podejściu osoby samozatrudnionej, a przedsiębiorcy. Kiedy nie masz nad sobą szefa, tylko sam prowadzisz firmę, masz zupełnie inne poczucie odpowiedzialności. Wtedy też każdy, nawet drobny sukces, smakuje znacznie lepiej! To co zrobić, żeby to nastawienie zmienić?

– Pozwolę sobie zauważyć, że problem jest znacznie głębszy — bo chodzi też o to, z jakim nastawieniem przyjeżdżasz do pracy w Niemczech. 

Z mojego doświadczenia wynika, że często Polacy planują zostać tu maksymalnie kilka lat. Co za tym idzie, często nie uczą się języka, bo przecież są tu tylko na chwilę. Nie korzystają z produktów ubezpieczeniowych, czy produktów inwestycyjnych, które zakładają zyski w dłuższej perspektywie czasu, dzięki temu ostatecznie są bardzo korzystne. 

A potem rzeczywistość brutalnie weryfikuje plany i okazuje się, że z dwóch lat robi się dziesięć, wciąż jednak bez języka. Niektórzy wracają do kraju, a potem z powrotem do Niemiec, bo w Polsce trudno im było utrzymać podobny status materialny. 

To jest właśnie moja misja — żeby Polacy zaczęli myśleć w kategoriach długoterminowych, planowali lepiej i z większą świadomością. 

– A jaką rolę odgrywa tu księgowość?

– Księgowa tu to prawdziwa instytucja. Często wyręcza klientów w większości obowiązków, bo tu znowu przeszkodę stanowi bariera języka. Wtedy księgowa zajmuje się całą administracją firmową.

– Włącznie z fakturami?

– Tak, takie są moje obserwacje. Ale tu znów problemem jest błędne jednak założenie, że skoro nie umiem języka, to sobie nie poradzę. Poza tym wystawianie faktur wcale nie jest trudną czynnością. Żeby księgowa wystawiła fakturę, to musisz jej dać dane klienta, stawkę, opisać, za co jest ta faktura — a to przecież 90% potrzebnej treści. Zrobiłem film na YouTubie, gdzie pokazuję, że w eFaktura fakturę wystawia się w 8 sekund. I każdy może to zrobić dobrze, bez względu na znajomość języka, bo obsługa programu jest po polsku.

– To, co jest największym problemem w samodzielnym wystawianiu faktur?

– W Niemczech masz obowiązek dopisania klauzuli o podstawie do zwolnienia z podatku VAT (w przypadku Kleingewerbe), czy klauzuli o odwrotnym obciążeniu. 

– W eFaktura te informacje dodają się automatycznie. Więc tak naprawdę wystarczy uzupełnić te dane, które i tak musisz podać księgowej i faktura gotowa. 

– Dokładnie! Myślę, że wyzwaniem też może być fakt, że tutaj postęp informatyczny idzie znacznie wolniej, niż  w Polsce. Każdy, kto przyjeżdża, jest w szoku, jak anachronicznie działają tu systemy bankowe, a to tylko jeden z wielu przykładów. Niemcy są wciąż daleko, jeśli chodzi o cyfryzację.

Zdecydowanie jesteśmy tu nacją, która tym zmianom nadaje tempa. W branży nowych technologii, branży informatycznej Polacy uznawani są za najlepszych ekspertów!

– O! To miło wiedzieć, że są dziedziny, w których możemy być siłą napędową do zmian. A powiedz Krystian, jak generalnie postrzegani są polscy fachowcy w Niemczech? Wszyscy mamy jeszcze w pamięci te okropne stereotypy rodem z lat dziewięćdziesiątych. Jak to wygląda teraz?

– Sytuacja zmieniła się diametralnie. Polacy są bardzo cenieni i od dawna już nie jest tak, że konkurujemy na rynku niższymi stawkami, a jakością usług, wiedzą i doświadczeniem. Żyjąc od lat w Niemczech widzę te zmiany z bliska. Dotyczy to nie tylko budowlanki, ale też wszystkich dziedzin związanych z innowacjami.

Polacy mają tutaj naprawdę dobrą markę. Ale nie spadło nam to z nieba — to wynik ciężkiej i uczciwej pracy naszych rodaków — stąd ta zmiana wizerunku Polaka za granicą.

Wywiad powstał dla eFaktura. Wszelkie prawa zastrzeżone.